Matka Polka sika w krzakach. Przygody z dzieckiem w mieście wysokich krawężników, nieczynnych toalet i zepsutych wind
Opis książki
O MACIERZYŃSTWIE W MIEŚCIE, PROJEKTOWANIU, O JĘZYKU I CIELE
Czy da się przewinąć bobasa w pociągu?
Jak wysiedzieć z przedszkolakiem w kolejce?
Czy w upały można ochłodzić dziecko w fontannie?
Jak przejść z wózkiem przez zaśnieżone ulice?
Czy polskie miasta są przyjazne dzieciom?
Monika Pastuszko odkrywa miasto matek. Z wnikliwością, bystrością i cudownym poczuciem humoru opisuje swoje macierzyńskie przygody. Opowiada o świecie, który aż za dobrze znają rodzice i o którym cała reszta nie musi myśleć: o placach zabaw, urlopach dla ojców, przedszkolnych glutach. A także o sprawach, które dotyczą nas wszystkich: o smogu, braku ławek, za małych mieszkaniach. Autorka pisze, jak mogłoby wyglądać przyjazne miasto. Może sami możemy na to miasto wpływać i je zmieniać?
„Matka Polka sika w krzakach” ma w sobie coś z matczynego pamiętnika, poradnika zaprawionej w bojach miejskiej matki, coś z wywołującego gorącą dyskusję postu na Facebooku, coś z reportażu interwencyjnego, wreszcie coś z felietonu dla dobrego tygodnika opinii. Wciąga!
Jechałem kiedyś pociągiem z kupą mojego syna zawiniętą w chusteczki higieniczne i dla niepoznaki włożoną do kieszeni marynarki, ponieważ w pociągu nie było żadnej toalety pozwalającej na ogarnięcie dziecka w potrzebie. Statystyka pokazuje jednak, że takie przygody częściej mają kobiety niż mężczyźni. Dlatego nie wiem, czy tej książki w pierwszej kolejności nie powinni przeczytać faceci. Oni dowiedzą się z niej czegoś poruszającego i ważnego. Natomiast dla większości kobiet ta lektura będzie stanowić pociechę – a tego też mamy prawo oczekiwać od literatury. Niektóre z przygód opisanych przez Monikę Pastuszko z biegiem czasu stają się śmieszne, inne śmieszne nigdy nie będą. Ta lektura przypomina nam dobitnie, że przestrzeń, w której żyjemy, i przepisy rządzące naszym życiem zawsze ktoś musi zaprojektować. I że proces tego projektowania ciągle nie spełnia podstawowej zasady uniwersalności – a to oznacza, że świat, w którym żyjemy, nie jest dla wszystkich. Sposób jego organizacji uwzględnia tylko mniej więcej połowę populacji. To trochę mało. - Filip Springer, pisarz, fotograf
Monika Pastuszko eksploatuje obszary, które dla ludzi niepchających przed sobą wózka pozostają niewidoczne, nieistotne, błahe, ale dla osób opiekujących się stanowią o istnieniu społecznym i godności. Polecam tym, którzy jeszcze nie dowierzają, jak bardzo prywatne jest polityczne. - Natalia Fiedorczuk, pisarka