Być może nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, być może potwierdzą się plotki o ich nowej płycie, może nawet będą następne, a być może ich trwające już od kilku lat reunion i światowe tournée przejdzie do historii tylko jako obwoźne muzeum legend i dinozaurów rocka.
Najważniejsze jednak jest to, skąd się w ogóle wzięli, jak zaczęli, jakim cudem z ćpunów z Sunset Strip stali się największym zespołem swojego czasu, jak zawładnęli masową wyobraźnią i jak, ulegając sile autodestrukcji, udawało im się równocześnie tworzyć, wyrastając ponad wszystko, co dotąd słyszeliśmy i widzieliśmy. Mick Wall zna ich niemal od samego początku. Widział wszystko, o wszystko dopytał i wszystko opisał. Oto historia Guns N’ Roses. Piękna i obrzydliwa. Bierzcie.