Chamowo
Opis książki
W „Chamowie” rzeczy ogląda się z wielu stron, a autor dostrzega więcej niż każdy przeciętny obserwator. Krótkie frazy i sformułowania charakterystyczne dla Białoszewskiego, znane chociażby z „Pamiętnika z powstania warszawskiego” powracają. Prezentuje on postawy i odczucia typowe dla człowieka, który zmienia miejsce zamieszkania, połączone z wrażliwością poety, a przefiltrowane przez językowe eksperymenty. [mrowka, granice.pl]
„Chamowo” to świetna lektura nie tylko ze względu na język i możliwość podglądania poety w jego codzienności, ale również ze względu na wyraźną obecność Warszawy lat siedemdziesiątych: hałaśliwej i betonowej, z nowo powstającymi blokowiskami, z milicjantami, handlarkami i pijakami, z biurokracją i różnymi brakami. Ale także z ludźmi tworzącymi sztukę lub o niej dyskutującymi. Zachwycił mnie sposób, w jaki Białoszewski opisuje oswajanie nowego miejsca, zapuszczanie korzeni. [czytankianki.blogspot.com]
Prozatorskie zapiski Mirona Białoszewskiego pochodzą z okresu od czerwca 1975 roku do czerwca roku 1976. Rok 1975 to istotny okres w życiu poety. Po przebytym zawale serca wiele czasu spędza on w szpitalu i sanatoriach. W połowie 1975 roku wyprowadza się ze swego „starego gniazda”, mieszkania na placu Dąbrowskiego, i zamieszkuje na 9. piętrze nowo powstałego mrówkowca, wielkiego bloku na peryferiach Saskiej Kępy zwanym przez dawniejszych mieszkańców dzielnicy Chamowem. [PIW, 2014]
„Chamowo” można polecić dwóm rodzajom osób: miłośnikom Białoszewskiego albo zblazowanym czytelnikom, którzy myślą, że nic ich już nie zaskoczy. Startowałem jako ten drugi, po lekturze stanę się również tym pierwszym. [Jacek, lubimyczytac.pl]
W nowym bloku pisarz otrzymał mieszkanie na najwyższym piętrze, skąd mógł obserwować bliższe i dalsze otoczenie. Intrygujące okazuje się zwłaszcza to bliższe: prości robotnicy, chłopi, ale i inteligencja, słowem – obcy ludzie zostają, bez żadnego uprzedzenia i przygotowania, upchnięci na ograniczonej powierzchni peerelowskiego blokowiska. Na efekty wymuszonego sąsiedztwa nie trzeba długo czekać. Oprócz opisu przypadkowego i mimowolnego bytowania, Białoszewski przedstawia również siebie oraz swoje dziwactwa: zrywanie badyli, odżywianie się jedynie mlekiem czy nocne podróże tramwajami. Styl zapisków Białoszewskiego to oczywiście nietypowa polszczyzna, czyli „białoszewszczyzna”. Wiele tu neologizmów, co rusz przemykają nagle pojawiające się i znikające dialogi oraz pojedyncze lub tworzące kakofonię dźwięków onomatopeje. Książka jest nietuzinkowa, tak jak jej autor – wielki oryginał. [Iwona, lubimyczytac.pl]
Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.
Tekst: PIW, Warszawa 2009.
Projekt okładki: Marcin Labus.